Minęło już dobrych kilkanaście lat, gdy w czasie mej wizyty w Taszkencie przysiadłem na ławeczce przed jedną z tamtejszych uczelni wyższych. Był to czas przygotowań do sesji. Wokół sąsiedniej ławeczki zgromadziła się liczna grupa studentów, zaś jeden z nich – niechybnie „starosta” zajął miejsce na oparciu ławki i przewodniczył zgromadzeniu poświęconemu przygotowaniu do sesji. Nie o harmonogram sesji, nie o podręczniki czy o wymianę notatek tu chodziło. Rzecz szła o wysokości bachszyszu dla kadry dydaktycznej! Doznałem szoku, mimo że sam jestem nauczycielem akademickim z kilkudziesięcioletnim stażem i funkcjonuję w systemie nie pozbawionym wad, i choć sam jako tako znam Azję Środkową i jej tradycje. Szlachetny obyczaj obdarowywania bliskich przerodził się w najordynarniejsze łapownictwo. Łapownictwo, na które było nie tylko przyzwolenie, ale i zapotrzebowanie ze strony nauczycieli akademickich.

Ów „starosta” prowadził zebranie niezwykle sprawnie i wykazywał dużą znajomość przedmiotu. To on zatwierdzał ostateczną wysokość kwot dla poszczególnych „nauczycieli” w zależności od stanowiska, stopnia naukowego i stopnia „życzliwości”. On też dysponował, kto, kiedy i w jakiej formie wręczy przyznaną kolektywnie gratyfikację. Zazwyczaj były to pieniądze ( dla niektórych w banknotach zielonego koloru, dla innych w miejscowych sumach. Pamiętam, że jednemu z wykładowców „przydzielono” magnetowid, który jeszcze w owym czasie był przedmiotem ogólnego pożądania, trudno dostępnym na miejscowym rynku.

Z czasem otrząsnąłem się z doznanego szoku, acz ślad w pamięci pozostał. Naiwnie sądziłem, że wraz z otwarciem na świat, zagranicznymi stypendiami, goszczeniem zagranicznych wykładowców, ta zwyrodniała forma „wdzięczności” uczniów dla swych „mistrzów”, jeśli nie odeszła, to przynajmniej odchodzi w przeszłość.

Tymczasem, wpadł mi w oko tekst Paul Bartletta na portalu Eurasia.org na temat żywotności tego zjawiska w dzisiejszym Kazachstanie. Niedawno, na spotkaniu z rektorami kazachstańskich uczelni, wiceminister oświaty i nauki Takir Bałykbajew poinformował, że szkolnictwo wyższe jest jedną z trzech najbardziej skorumpowanych sfer. Szacuje się, że obrót w tej sferze może przekraczać 100 mln.USD. Obliczono również, że „koszty” zaliczenia sesji, średnio wynoszą dla studenta 50 tys. tenge (275 USD).

Komentator portalu wyjaśnia, że zarobki, z wyjątkiem Uniwersytetu Nazarbajewa w Astanie i KIMEP-u w Ałmaty są niskie i „prowokują profesorów do domagania się łapówek w celu uzupełnienia dochodów”. Zgoda, w wymienionych dwóch uniwersytetach pensje są na poziomie amerykańskim, lecz i w pozostałych kazachstańskich uczelniach nie są one niższe od polskich.

Dobrze, że o zjawisku korupcji w środkowoazjatyckim szkolnictwie wyższym zaczęto mówić publicznie i głośno. Walka z nią będzie zapewne długa, a rezultaty nie od razu widoczne. W końcu Kazachstan nadal, wg danych Transparency International za rok 2013, zajmował 140 pozycję spośród 177 analizowanych państw. Bardzo bliskie pozycje zajmują w tej klasyfikacji jego sąsiedzi. Pewne nadzieje można pokładać w otwartej 23 kwietnia br. w Ałmaty Szkole Antykorupcyjnej zorganizowanej przez Transparency International i kazachstańską policję podatkową. Na ile przyczyni się ona do zmiany praktyk tak po stronie dawcy jak i biorcy wynaturzonego bachszyszu, jakim jest łapówka – czas pokaże. Inszallah !

PS: Polecam również interesującą publikację : Indira Akhmatbekova, Culture of Corruption in German and Kyrgyz Universities, American University of Central Asia, Bishkek 2011 http://elibrary.auca.kg:8080/dspace/handle/123456789/669

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                    M.G.