Publikujemy udostępniony nam przez autora interesujący tekst. Mamy nadzieję, że stanie się on zaczynem interesującej dyskusji, do której gorąco zachęcamy.

Krzysztof Strachota
Kierownik Zespół Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej
Ośrodek Studiów Wschodnich

Stałą i niezmienną kategorią w postrzeganiu Azji Centralnej – zarówno dla polityków miejscowych, jak i świata zewnętrznego – jest problem utrzymującego się zagrożenia dla stabilności. Niepokój wynika z wielu czynników wewnętrznych (trudny proces budowy państw i transformacji politycznej społecznej i gospodarczej w warunkach dynamicznych przemian, kryzysów, przewartościowań i konfliktów) i zewnętrznych (m.in. niestabilne i kłopotliwe otoczenie Azji Centralnej, burzliwy proces wypełniania geopolitycznej próżni po ZSRR w regionie).

Niepokój o Azję Centralną jest mocniejszy jako że regionsąsiaduje z Afganistanem – obszarem od ponad 30 lat dotkniętym burzliwymi konfliktami i napięciami wewnętrznymi i generującym problemy dla bezpieczeństwa na poziomie globalnym (ujawnione m.in. 11 września 2001 r.). W praktyce doszło do ścisłego powiązania postrzegania bezpieczeństwa w Azji Centralnej i Afganistanie – poziom bezpieczeństwa Azji Centralnej ma być wprost proporcjonalny do poziomu bezpieczeństwa w Afganistanie.

Obecnie kwestia powiązań między Azją Centralną i Afganistanem powraca ze zdwojoną mocą: w 2014 dobiega końca misja stabilizacji Afganistanu kierowana przez NATO – ISAF, z dużym prawdopodobieństwem co najmniej poważnej redukcji dojdzie w przypadku siła USA i sojuszników działających w ramach operacji OEF. Skończy się 13 letni okres, w którym Zachód brał bezpośrednią odpowiedzialność za Afganistan i bezpośredni sposób – na fali misji afgańskiej – wpływał na bezpieczeństwo Azji Centralnej. Zgodnie z przyjętym w regionie, na Zachodzie czy w Rosji paradygmatem nt. Afganistanu i Azji Centralnej 2014 rok zapowiada się jako prawdopodobny początek załamania się kruchej stabilności Afganistanu, w konsekwencji także poważnego zagrożenia dla północnych sąsiadów.

Zarysowany powyżej sposób myślenia jest mocno utrwalony w powszechnej świadomości, licznie ilustrowany przykładami, zasadny o tyle, że realnie istnieją poważne wyzwania dla stabilności Afganistanu oraz Azji Centralnej, a także zachodzą ścisłe relacje między nimi. Zasadne wydają się obawy co rozwoju sytuacji po 2014 r. Zasadne wydaje się jednak krytyczne podejście do założenia o „afgańskim zagrożeniu dla Azji Centralnej" – podnoszonego tak mocno w przededniu 2014. Jest ono czystym przykładem „myślenia mitologicznego", samospełniającej się przepowiedni, a jednocześnie niezwykle użytecznym argumentem nadużywanym dla celów polityki wewnętrznej (w Azji Centralnej uzasadnia mobilizację i stanowi podstawę do zabiegów o pomoc zewnętrzną) i zewnętrznej (uzasadnia zaangażowanie w bezpieczeństwo regionalne graczy zewnętrznych). Afganistan nie był, nie jest i nie będzie dla Azji Centralnej ani bezpośrednim zagrożeniem o strategicznym znaczeniu, ani przyczyną, ani koniecznym warunkiem destabilizacji. I mimo retoryki i katastroficznych scenariuszy rysowanych dla regionu w praktyce nie jest tak postrzegany.

Mit zagrożenia afgańskiego w postsowieckiej Azji Centralnej


Do kluczowych aspektów mitu o zagrożeniu afgańskim w Azji Centralnej należą:

- przekonanie o „sile i agresywności" Afgańczyków wyrastające z traumy po klęsce interwencji sowieckiej w Afganistanie (1979-1989), traktowanej jako jedna z przyczyn załamania Imperium. Traumę tę w dużym stopniu przeżywają elity polityczne regionu kierowane przez uczestników i świadków rozpadu Imperium; jest ona także żywo obecna w kulturze masowej i mediach

- przekonanie, że Afganistan jest rozsadnikiem radykalnego i zbrojnego islamu, na co koronnym przykładem w regionie wsparcie i schronienie udzielane z Afganistanu dla tadżyckich mudżahedinów w czasie wojny domowej (1992-1997), czy też schronienie jakiego Afganistan udzielił radykałom uzbeckim w końcu l. 90 (Islamski Ruch Uzbekistanu i Islamska Unia Dżihadu) – „Uzbecy" szybko stali się organiczną częścią zarówno tzw. Al.-Qaidy, jak i miejscowych siatek terrorystycznych i dziś są w stanie prowadzić aktywność terrorystyczną o zasięgu globalnym. Z Afganistanem stale łączeni są wszelkie grupy oskarżane o prowadzenie aktywności terrorystycznej i zbrojnej w Azji Centralnej

- przekonanie, że radykałowie afgańscy, w tym Talibowie (w okresie w którym rządzili Afganistanem i w przyszłości) i tzw. Al.-Qaida, z natury są zainteresowani ekspansją terytorialną i pochodem na Azję Centralną

- przekonanie, że Afganistan generuje szereg zagrożeń ze sfery miękkiego bezpieczeństwa – przede wszystkim związanych z działalnością mafii narkotykowych, ale też z „eksportem" uchodźców

Przy takim podejściu „problem afgański" jest niezbywalnym filarem polityki bezpieczeństwa w całym regionie: przykład Afganistanu uzasadnia i stymuluje walkę z ruchami islamskimi automatycznie kojarzonymi z afgańskimi ruchami radykalnymi; uzasadnia konieczność zdecydowanej walki z wszelkimi zagrożeniami dla bezpieczeństwa; uzasadnia i nadaje treść w relacjach międzynarodowych. W tym ostatnim przypadku był, jest i będzie naczelnym uzasadnieniem militarnej obecności Rosji w regionie (a także uzasadnieniem istnienia OUBZ), lecz także zasadniczą podstawą dynamicznego rozwoju relacji państwa regionu z USA i NATO po 11 września 2001 r. (który doprowadził „rewolucji", jaką była współpraca wojskowa – w tym udostępnienie baz – postsowieckich republik z Zachodem kosztem dotychczasowego monopolu Rosji). W tym kontekście 2014 rok zapowiada groźbę powrotu najważniejszego zagrożenia zewnętrznego (powiązanego ściśle z zagrożeniami wewnętrznymi) dla regionu i groźbę radykalnych przewartościowań w relacjach z mocarstwami spoza regionu (gł. Rosją, USA i Chinami).

Między mitem a realiami

Choć mit zagrożenia afgańskiego dla Azji Centralnej odwołuje się do realnych wydarzeń z przeszłości i realnie wpływa na myślenie o bezpieczeństwie w regionie i o regionie, nie może być i nie wydaje się być traktowany jako rzeczywistość.

Przede wszystkim opiera się na tendencyjnej interpretacji sytuacji w Afganistanie – w odniesieniu zarówno do przeszłości jak i prognoz.

Trauma po klęsce interwencji sowieckiej (i projektowana perspektywa „klęski" polityki USA wobec Afganistanu obecnie), nie może przesłaniać faktu, że po 1989 r. to ZSRR i Rosja (a z czasem także Uzbekistan i w mniejszym stopniu Tadżykistan) prowadziły aktywną politykę w Afganistanie wspierając rządy Nadżibullaha, a po jego upadku Sojusz Północny, zachowując inicjatywę i przewagę użytych środków. Oczywiście klęska w Afganistanie wpisała się w proces załamania Imperium, ale była raczej jego skutkiem, a nie przyczyną.

Zdecydowanym nadużyciem jest dopatrywanie się afgańskich korzeni radykalizmu islamskiego w Afganistanie – jest zjawisko endemiczne dla regionu, wpisane w lokalne napięcia polityczne i społeczne (casus wojny w Tadżykistanie), inspiracje czerpiące z ogólnych procesów dotykających świat islamu a organicznie powiązane z przemianami zachodzącymi w islamie na obszarze postsowieckim (casus tadżyckiej IPOT). Także losy radykałów uzbeckich (ewolucja od lokalnych i nieefektywnych działań w Dolinie Fergańskiej po obecną mocną pozycję w Afganistanie) paradoksalnie świadczyć mogą o przeciwnym kierunku transferu radykalizmu: zAzji Centralnej do Afganistanu.

Nie znajduje uzasadnienia w faktach groźba pochodu „Talibów" na Azję Centralną: ruch ten zdecydowanie skoncentrowany był na Afganistanie, nie podjął żadnych kroków w kierunku ekspansji, a dla np. Turkmenistanu był wiarygodnym partnerem gospodarczym i politycznym. Także dziś nic nie wskazuje na zmianę podejścia – przynajmniej wobec Azji Centralnej – liderów Talibów. Zdumiewająco obojętne wobec Azji Centralnej była i pozostaje tzw. Al.-Qaida – skrajne opinie pozwalają przypisać jej inspiracji kilka- klikanaście zamachów bombowych w ciągu ostatniej dekady, które pociągnęły za sobą maksimum kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Skala i efektywność domniemanego zaangażowania IRU i IUDż w Azji Centralnej jasno pokazują także słabość tych organizacji w konfrontacji z aparatem bezpieczeństwa państw regionu. W dzisiejszych uwarunkowaniach można przypuszczać, że priorytetem dla decydentów i sponsorów radykałów islamskich związanych z Afganistanem są i będą konflikty na Bliskim Wschodzie (m.in. w Syrii) i nie będzie woli do rozpraszania środków i otwierania nowych frontów na nowym odcinku centralnoazjatyckim.

Oczywiście trudno bagatelizować problem narkotyków, uchodźców itp. tu także należy pamiętać, że działalność zorganizowanej przestępczości i pomówienia o powiązaniach z nimi elit politycznych państw Azji Centralnej nie są zjawiskiem nowym, związanym wyłącznie z Afganistanem i podporządkowanym mafiom afgańskim. Także w odniesieniu do zagrożenia uchodźcami należy pamiętać, że z 5-6 milionów afgańskich uchodźców w latach 80 i 90 znikomy ułamek trafiał do Azji Centralnej – w przeciwieństwie do co najmniej kilkudziesięciu tysięcy uchodźców tadżyckich do Afganistanu w okresie wojny domowej w l. 90.

Koronnym wreszcie - jak się wydaje – przejawem myślenia w kategoriach mitycznych wobec Afganistanu, jest mniej lub bardziej otwarcie zakładany scenariusz załamania się Afganistanu w konsekwencji zakończenia misji ISAF w 2014 r. Jakkolwiek jest bardzo poważne wyzwanie, scenariusze katastroficzne są obecnie (i historycznie – porównaj choćby 3 lata rządów Nadżibullaha po formalnym wycofaniu Sowietów) nieuzasadnione, a założenie o nieuchronnym i natychmiastowym rozlaniu ew. konfliktu afgańskiego skrajnie nieprawdopodobne.

Symptomatyczna wreszcie jest praktyczna postawa rządów państw podnoszących w przeszłości i obecnie zagrożenie ze strony Afganistanu – zwłaszcza państw regionu i Rosji. Jak sygnalizowano dominującym rysem retoryki nt. sytuacji w Afganistanie jest wskazywane poważne zagrożenie militarne i terrorystyczne. Ono stoi u podstaw działalności OUBZ, ściśle związane jest ze statutowymi założeniami Szanghajskiej Organizacji Współpracy („walka z radykalizmem, terroryzmem i separatyzmem), wreszcie bilateralnej współpracy państw regionu w sferze bezpieczeństwa ze sobą, a zwłaszcza z Rosją. Otóż po 20 latach permanentnego zagrożenia ze strony Afganistanu współpraca na poziomie regionu co najwyżej dorównuje nieufności, czy wrogości między poszczególnymi państwami. OUBZ (który trudno traktować jako sojusz wobec kolosalnej dysproporcji sił na rzecz Rosji) nie wypracował instrumentów i mechanizmów do koordynacji działań wobec Afganistanu – w ostatnich latach dominuje dyskusje nt. ew. użycia sił OUBZ w konfliktach wewnętrznych nie zagrożenia zewnętrznego, a państwa potencjalnie najbardziej zagrożone przez Afganistan, albo z OUBZ występują (Uzbekistan), albo konsekwentnie wzbraniają się przed wzmocnieniem granicy z Afganistanem przez Rosjan (Tadżykistan). Czysto symboliczną rolę odgrywa tym bardziej SzOW (fasadowe instytucje konsultacyjne). Skrajną recenzję zagrożeniu afgańskiego wystawia graniczący z Afganistanem Turkmenistan: pozostaje neutralny, nie współpracuje z sąsiadami i Rosją, tradycyjnie ma dobre kontakty z najważniejszymi siłami w Afganistanie. Podnoszone zagrożenie afgańskie albo ujawnia skrajną ślepotę polityczną w państwach regionu (w co należy wątpić), albo okazuje się być zagrożeniem co najmniej drugoplanowym wobec konkretnych wyzwań wewnątrz regionu, napięć między poszczególnymi państwami i wewnątrz nich, czy też rosyjskich zabiegów o wzmocnienie własnej pozycji w Azji Centralnej.

Jednak z niepokojem w 2014 r.

Choć zagrożenie afgańskie w Azji Centralnej jest zdecydowanie zmitologizowane, przesadzone i instrumentalizowane nie oznacza bynajmniej, że region jest i będzie stabilny w symbolicznym roku 2014, czy też, że pozostanie on bez konsekwencji dla regionu.

Azja Centralna pozostaje regionem chronicznie narażonym na destabilizację (różne państwa w różnym oczywiście stopniu). Składają się na to m.in. napięcia związane z przemianami społecznymi, demograficznymi i kulturowymi (tu m.in. wzrost roli islamu), niewydolnością systemów gospodarczych (poza Kazachstanem), słabością systemów politycznych (w tym wyzwań związanych z sukcesją władzy), relatywnie wysokie zagrożenie przemocą w życiu politycznym. Ryzyka eskalacji napięć nie można wykluczyć w zasadzie w żadnym z państw regionu – w każdym może pojawić się wątek islamski, terrorystyczny lub zbrojny angażujący graczy zewnętrznych, w tym potencjalnie grupy bazujące w Afganistanie. Tyle że ew. ślady afgańskie niewątpliwie nagłaśniane przez władze i media nie powinny przesłaniać endemiczności problemów i wtórności czynnika afgańskiego w absolutnej większości możliwych przypadków. Problem roku 2014 odgrywać tu będzie niemal wyłącznie symboliczne i wizerunkowe znaczenie.

2014 stanowić będzie (o ile już nie stanowi) istotną cezurę w relacjach Azji Centralnej i Zachodu (NATO, USA), pośrednio także w istotnym dla funkcjonowania regionu kontekście geopolitycznym.

Zaangażowanie USA i NATO w regionie w związku z operacją w Afganistanie (umownie 2001-2014), obok doraźnego i wymiernego aspektu praktycznego (bazy, tranzyt ludzi i towarów, rozwój infrastruktury) niósł ze sobą potężny ładunek polityczny. Zgodnie z założeniami obu stron miał skutkować wzmocnieniem stabilności regionu i poszczególnych państw, upodmiotowieniem państw w wymiarze bezpieczeństwa, polityki, gospodarki wobec wypalania się efektywności zależności odziedziczonych po ZSRR i podtrzymywanych przez Rosję. Konsekwencją miało być m.in. większe otwarcie na wszechstronną współpracę z Zachodem (ale też np. Azją Południową). W istotnym stopniu zakładane cele zostały osiągnięte: poszczególne państwa w związku ze współpracą z Zachodem istotne wsparcie finansowe, podniosły poziom bezpieczeństwa, wzmocniły legitymację międzynarodową i zwiększyły pole manewru politycznego. Niestety jednak doraźne zyski (ale też koszta) ze współpracy z Zachodem nie przełożyły się systemowe i długofalowe umocnienie relacji regionu z NATO/USA.

Spodziewane po 2014 r. roku zmniejszenie/zakończenie obecności Zachodu (USA, NATO) w Afganistanie przy szeregu równoległych procesów (m.in. daleko mniejsza niż zakładano obecność gospodarcza w regionie, redefinicja założeń strategicznych na poziomie globalnym, pasywność polityki amerykańskiej, kryzys gospodarczy, dynamiczny rozwój wpływów chińskich w regionie i in.) zapowiada utratę platformy organizującej dotychczasową aktywność w Azji Centralnej, znaczące ograniczenie zaangażowania Zachodu w regionie i utratę pozycji jednego ze strategicznych rozgrywających w regionie. Poczucie słabnącego zainteresowania ze strony USA/NATO kontrastuje z nową falą ambicji reintegracyjnych Rosji (wokół OUBZ, Unii Celnej) i ekspansją (głównie, ale nie tylko) Chin w Azji Centralnej, a także otwiera nowe pole do narastającej rywalizacji między nimi. 2014 także w tym przypadku jest nie tyle przyczyną, co przejawem procesów zachodzących w regionie. W nieuchronny sposób Zachód (zwłaszcza NATO) staje wobec konieczności redefinicji i założeń, i celów, i instrumentarium zarówno w Afganistanie, jak i w Azji Centralnej.